Zelżało, odpuściło, ale po lasach śniegu połacie wciąż. Z lekka i wolna lecz z przekonaniem skłaniałbym się ku Biegunowi Zimna. Może nie Królowa Śniegu, ale jej wysłannicy na pewno tutaj gościli. Od sławetnego 4 listopada kiedy to się zaczęło, a zdążyłem dnia owego jeszcze posadzić kwiatki, był mróz i nawet kiedy termometr wskazywał jeden i plus to i tak był mróz. Nie ma, przeszedł, zniknął. ZAPOMNIEć o Nim, Go zapomnieć, czasem nie wzywać, z pamięci usunąć należy. Jaka wielka róznica o szóstej nad ranem i bynajmniej nie jest to do domu powrót, kiedy bez mrozu wstaje dzień. Ciepło jest piękne, zimno niestety bywa wymagające. Sześć stopni na termometrze sprawia, że uśmiech jest wyraźniejszy. Odpuścił lód, a już w polach sie kotłuje. TU każdy dzień musi być wykorzystany. Zawsze jest coś do zrobienia a stąd pogoda ducha większa. Oby miejska melancholia nie miała do nas przystępu !
|