Z woli Bożej osiedlili się w Bożej Woli, uciekając przed "urokami" wielkiego miasta, w którym spędzili większość swojego życia. Oboje kochają przyrodę i tylko czysty przypadek sprawił, że po kilkuletnich poszukiwaniach udało się im odkryć tak urokliwy zakątek, który podbił ich serca od pierwszego wejrzenia. Przez dwa lata remontowali starą drewnianą chatę oraz porządkowali teren. Przygotowali pastwiska i padoki dla koni.

Z czasem doszli do wniosku, że trzeba się podzielić z innymi zaletami wiejskiego życia, tym bardziej, że gleby nie są tu najwyższej klasy, a każda dodatkowa złotówka pozwoliła by im szybciej zrealizować marzenia.
Z hucułami i konikiem polskim zetknęli się po raz pierwszy na, prowadzonym przez Panią Dorotę Iskrzycką, "Ranczo Błatnia" w Beskidach. Uznali, że te stosunkowo niewysokie, ale dobrze zbudowane i odporne na wszelkie trudy zwierzęta będą doskonale sprawdzać się również na ranczo. Są to konie spokojne, niepłochliwe, od wieków zżyte z człowiekiem i bardzo przyjaźnie do niego nastawione. Bardzo dobrze sprawdzają się podczas długich wędrówek po leśnych ostępach i w górach.
Na zdjęciu, stoją przed indiańskim tipi, podczas zawodów Polskiej Ligi Western i Rodeo w WRTC " Furiozo" Stare Żukowice. Tam, na ranczo "Alexa", Pana Aleksandra Jarmuły, pobierali pierwsze lekcje jazdy w stylu western.

Potem postanowili jednak rozstać sie z ranczo i oddać je w opiekę innych ludzi, którym zaufali, że bedą je prowadzić z taką samą pasją jak oni.